wtorek, 11 marca 2014

ot tak sobie...

zwolniłam...
Przyjęłam do wiadomości, że pewnych rzeczy nie przeskoczę. Pogodziłam się z tym że gender to my - idealnie wpasowujemy się w tą rolę - mama zarabia, tata wychowuje dzieci i gotuje obiadki.
Wychowawcą jest dobrym, na pewno surowszym niż matka. Spacerów tak długich dzieciom nie zapewni ale pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczę. Obiady gotuje smaczne - ma lekką rękę, lżejszą niż ja;) W tym czasie mogę nadrobić chociaż niektóre chwile - przy dobrej organizacji. Zrozumiałam i godzę się z tym, żeby mieć z rana czas dla dzieci muszę pewne rzeczy zrobić w nocy. Sprzątaniem głównie zajmuję się ja - oni ogarną a raczej "zgarną". Łapię się na wielu niedociągnięciach - gdzie stoję tam rzucę - moja natura. Wtedy złoszczę się na siebie. Dojrzewam ... lepiej późno niż później, albo wcale...

A uśmiech wywołują moje dzieci :*
Słodziaki kochane.
Już coraz więcej się razem bawią, chociaż syn musi się wykazywać nie lada zrozumieniem ;)
Zabawa w chowanego - malutka zamyka rączkami oczka i liczy "jeden, jeden kukam" biegnie i szuka brata, a jak znajdzie to radość wielka i piszczy z zachwytu. Jednak sama schować się nie chce. Wzięłam brzdąca za rękę i chodź schowamy się - nie ona się cieszy i kukam woła:)

Wracam z bratem z przedszkola - u malutkiej radość i z radości woła "o!bama!"
"ba" - brat, imienia nawet nie spróbuje wymówić "ba"t i koniec;)
"ma" miało być mama ale z radości i połączenia się nie wyrobiła;)

Starszy po raz nie wiem, który zaziębiony - do lekarza nie idę - bo nie i rozpisywać się nie będę. XXI wiek a leczenie ... no comment

No i na tyle wszystkiego, miłego wieczora;)

wtorek, 4 marca 2014

życiowo, warsztatowo

DNW - wypadłam z gry. Lenistwo wygrało - i nie będę się nawet tłumaczyć pracą, bo noc jest przecież długa;)
Jednak mam coś logicznego dla was;) Szybko, łatwo i przyjemnie - czyli jak zająć dziecko i mieć przy tym czas dla siebie;)

Gra komputerowa zakupiona w Biedronce za jedyne 10zł! Matka chciała na szybko, więc przeszła tylko z instrukcją ;)  A dziecię zadowolone chociaż może i za małe trochę bo czytać jeszcze nie umie - a tu czytać trzeba. I myśleć. Na początku bowiem nasz goblin znajduje się w pokoju z którego musi wyjść. A wyjść nie może bo nie ma przyjaciół. No i siedząc w pokoju tzeba tych przyjaciół znaleźć. Oni jednak nie są pochowani w kątach... I zaczyna się myślenie - co i jak? Może by list napisać? Na stole bowiem kartka i długopis się znajdują. Ale list napisać też trzeba w odpowiednim czasie ....
A kiedy znajdziemy tych przyjaciół, przechodzimy do kolejnej rundy - wcale nie łatwiejszej;) Tak więc polecam. Bez rozlewów krwi, gra czysto przygodowa dla dzieciaków - no może 7 letnich:D
A dla małych? prosto, szybko i bez wysiłku - klocki, układanki i takie tam pierdoły.
Fotek osobistych nie zapodam bo wciąż znajdują się na telefonie a mój komputer nadaje się tylko do sformatowania. W każdym razie moja mała układać lubi - z mamą oczywiście. A sama to tylko klocki do pudełka - o takie ...


Wszystko ląduje przez kwadracik, a co się nie mieści to nerw ;)
Tak więc widać, żadna ze mnie warsztatowa mama ale polecam 100% mamy warsztatowe i zapraszam do nich! Pomysłów co niemiara, każdy znajdzie coś dla siebie!




Ps. A nawiązując do muzyki to rośnie mi mała artystka! Staje na jakimkolwiek podwyższeniu (książka, nocnik, karton) i śpiewa. Po jakiemu i co to nikt nie wie, tylko ona sama ale śpiewa. Nawet refren ten sam powtarza;) Kochana myszka moja ...