sobota, 10 sierpnia 2013

Polowanie króla Jagiełły...

Dzień uważam za bardzo udany - dawno już nie byliśmy nigdzie tylko my razem - we czworo.
Wybraliśmy się dzisiaj do Białowieży na polowanie króla Jagięłły. Atrakcji trochę było, dzieci zadowolone. Obejrzeliśmy walki rycerzy, napad na kupców przez bandytów, zjedliśmy obiad na trawce pod gołym niebem, synek w kuli na wodzie poskakał, w loterii misia wygrał no i reksia na zakończenie dostał. Miseczek z gliny lepić nie chciał więc nie lepił ;) poczekam aż czupurek podrośnie.
Matka naleweczki swojskiej spróbowała i teraz wychodzi w zaniku mięśniowym ;) Ojciec prowadził więc niestety nie skosztował. Muzyczka z klimatem, pogoda niestety upalna, pobyt zakończyliśmy w dniu nadejścia burzy (trwającej zaledwie kilka minut;)) Jednak dzieciaki zmęczone nie ma co przesadzać.
Teraz w łóżkach padnięte, a my przed komputerami zalegliśmy no i matka blokiem czekoladowym się zajada, który następnym razem zrobi w wersji kulek z wiórkami kokosowymi... mhmmm pycha.






edit: czupurkowi dzisiaj apetyt nieźle dopisywał - najpierw zupę razem z talerzem gotowa była zjeść (dosłownie) a później deser ze słoiczkiem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz