środa, 12 czerwca 2013

a na niebie chmurno...

Chmurno dla młodej matki. I to od kilku dni.
Odczuwam wewnętrzny bunt.
Chodzę podminowana.
Brak kasy, mało czasu, w domu nie ma kto sprzątać bo matka woli zabrać z rana dzieciaki na spacer, internet odłączyli (piszę z pracy)
Odnoszę wrażenie że tylko ja się stresuję.
Mężczyzna? Ma wszystko gdzieś - obiadek ugotuje, dzieci przypilnuje, nakarmi, wykąpie i na tym rola się kończy.
Dobre i to powiecie - dzieci przypilnowane przez tatę a nie jakąś obcą babę (niańkę), obiad masz pod nosem, pracę wygodną, mało stresową - nie jest źle.
No nie jest.
A mi jest.
Bo to tata powinien zarabiać.
Bo jeśli nie ma pracy powinien całkowicie przejąć moje obowiązki.
Bo mi taki układ nie pasuje.
Bo ja uważam że kobieta powinna siedzieć w domu.
Bo dobrze było jak chodziłam na trzy godzinki dziennie dorobić a nie na całe osiem.
Bo wolałabym żebyśmy oboje pracowali - a najlepiej dopóki mała jest malutka on żeby pracował, a ja w domku dorabiała - np.sprzedażą kosmetyków.
Bo ja się denerwuję, siedzę w pracy, myślę jaką by jeszcze dorwać żeby podrobić, piszę maile, wysyłam to tu to tam ...
Moment - dzieci małe więc dla nich chcę mieć czas!
Nawet dochodzi do tego że mam gdzieś moją pracę - nie odpowiada mi, nie jest tym czego chciałam. Ba! Skończyłam ten kierunek tylko dlatego że praca była.
Nie lubię tego.
Lubię ale jako ciekawostkę...
(przerwa)
Telefon odebrałam od męża - gdzie są klucze od domu?!
on wczoraj chodził drzwi zamykał otwierał
on gdzieś je rzucił i nie wie gdzie
on siedzi w domu ja pracuję - nieważne że luźna praca ale pracuję i pieniądze przynoszę
on ni chuja nie sprząta bo mówi że mam zostawiać po sobie porządek (szczegół że z rana zmywam po nim naczynia...)
on mi robi pretensje że internetu nie ma
on na siebie wydaje więcej pieniędzy niż my mamy na cały tydzień...

zaraz będę płakać...

dobrze że urlop się za kilka dni zaczyna
Zabieram dzieci i wyjeżdżamy na wakacje
telefonów nie będę odbierać
nie i koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz