wtorek, 16 lipca 2013

sztuka minimalizmu i prostoty

Dzisiaj przeczytałam pewien ciekawy artykuł  w grudniowym wydaniu focusa na temat minimalizmu i tak przy okazji tego mojego porządkowania i nic nie potrafienia znalezienia (czy jak to zwał ;)) postanowiłam zakończyć etap sprzątania mojej wiecznie nabałaganionej sypialni właśnie w sposób minimalistyczny.
To co używam zostaje reszta won do kosza - nie ma zmiłuj ani to się może przydać jeszcze kiedyś a używane było też kiedyś.
Minimalizm i prostota w połączeniu z ekologicznym trybem życia - mają szansę na sprawdzenie się.
Nie jestem człowiekiem który pragnąłby dużo posiadać chociaż czasami widząc ciekawe przedmioty i bibeloty w atrakcyjnych cenach aż ręce swędzą (dobrze jak nie mam przy sobie więcej pieniędzy niż trzeba), jednak patrząc z perspektywy pytam: "na co mi to wszystko?"
Wyprowadziłam się z rodzinnego domu biorąc tylko to co najpotrzebniejsze z racji mojego aktualnego zamieszkania jakieś 700 km dalej więc nie byłoby nawet tego jak przetransportować (siłą rzeczy dałoby się owszem) jednak nic mi nie jest potrzebne.
Piwnica gromadzi ubrania po które nikt nie ma najmniejszej ochoty zejść ani z nich korzystać.
Trzymając w ręku jakąś nieużywaną rzecz i zastanawiając się co z nią zrobić odzywa się jakiś głosik - może się kiedyś przydać - zazwyczaj jednak się nie przydaje.
Resztki z jedzenia bezwstydnie wyrzucam do kosza o co mąż ma nieustanne pretensje - trzeba się tego oduczyć.
Jestem leniwą bałaganiarą z fantazyjnym podejściem do życia i nadszedł czas na wprowadzenie pewnych zmian by polepszyć samopoczucie swoje i swoich bliskich.


"We wszystkich sprawach najwyższą doskonałość osiąga się dzięki prostocie." 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz