czwartek, 31 października 2013

gorąco, gorąco i majaki

Dziecię moje starsze w nocy majaczyło (daj mi wełnę płakał*),
rykiem siostrę obudziło i chodzi posępne i smutne.
Co najmniej chodziło - zanim wyrodna matka do pracy nie wyszła.
Dlaczego wyrodna?
Mało, że już o 11.00 od dzieci uciekła to jeszcze do wieczora nie wróci.
I mało, że jej nie ma, to jeszcze na chore dziecię nakrzyczała.
A syn zamiast sweterek naszykowany ubrać, rozebrał się i na golasa zaczął biegać po domu.
Jak każę się ubierać, tłumaczę, że się spieszę to jego raptem głowa boli i spać musi ...
Żałosny płacz prawie pięciolatka, że mama go nie kocha bo krzyczy.**


* o co chodzi z wełną? pojęcia nie mam ...
**Coś ostatnio często słyszę, że go nie kocham ...
Wystarczy, że sprzeciw wyrażę a on usta w podkówkę i "mama niedobra jest, mama synka nie kocha." **
***(pieści się jak dzidzia czasami chcąc być małym jak siostra)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz